Przedszkole Gminne im. Misia Uszatka w Krzeszycach

 

Nawigacja

Logowanie

Nazwa użytkownika:
Hasło:
wczytywanie danych z serwera, proszę czekać
liczba odwiedzin: 588896

O nas

Nauczyciele pomagają

NAUCZYCIEL PODPOWIADA - moje dziecko będzie przedszkolakiem
Przygotowanie dziecka do rozstania z rodzicami, do pobytu w przedszkolu to zadanie bardzo ważne i jednocześnie trudne. Wymaga wielu przemyślanych działań ze strony personelu przedszkola oraz dużego zainteresowania ze strony rodziców.

Trudno, bowiem twierdzić, że dziecko zrozumie konieczność pobytu w przedszkolu, bo mama musi pracować, a długa rozłąka jest wyłącznie dla jego dobra. Ono pozostawione w obcym miejscu, pośród obcych ludzi zaczyna odczuwać strach separacyjny, strach przed utratą ukochanej osoby, najczęściej matki. Emocja, ze wszech miar naturalna i tym silniejsza, im mocniejszy jest związek z mamą. Negatywne przejawy stresu są problemem dla wszystkich stron procesu adaptacyjnego:
  • dla dzieci, bo niezaspokojona elementarna potrzeba bezpieczeństwa wywołuje negatywne odczucie strachu;
  • dla rodziców, bo ich dziecku dzieje się krzywda, a nie mogą mu pomóc;
  • dla personelu przedszkola, bo mając utrudniony kontakt z dziećmi, nie może prowadzić zajęć, odczuwa brak zaufania ze strony rodziców.

Jednak bez wątpienia największe koszty ponosi dziecko i ono jest w najtrudniejszej sytuacji. Nie potrafi pojąć zjawiska upływu czasu i nie zna przyczyn i skutków zdarzeń zewnętrznych ani praw rządzących światem.
To my dorośli, rodzice i nauczyciele musimy mu w tym pomóc. Jeżeli jako Rodzic chcesz by Twoje dziecko gotowe wkroczyło w przedszkolny świat, przyjrzyj mu się dokładnie i zastanów się czy:
  • Mówi tak, że obcy człowiek będzie mógł go zrozumieć, a może wyręczasz dziecko w mówieniu, zgadując jego potrzeby i oczekujesz tylko kiwnięcia głową lub uwielbiasz jego neologizmy, które za wyjątkiem ciebie i niego nikt więcej nie rozumie?
  • Umie zapytać lub poprosić o coś, a może zamiast werbalnie zgłaszać swoje wątpliwości i prośby manifestuje je swoim specyficznym zachowaniem (np. obrażaniem się, płaczem, rzucaniem zabawkami)?
  • Umie samo umyć ręce i buzię, a może wyręczasz go w tych prostych czynnościach higienicznych?
  • Potrafi się rozebrać i ubrać (zakładanie kapci, bluzki bez guzików, spodni), a może wyręczasz swoje "malutkie" dziecko i ubierasz je "od stóp do głów" nie dając mu żadnej szansy?
  • Samodzielnie je, umie pić z kubeczka czy tylko z butelki, czy potrafi gryźć a może wszystko mu rozdrabniasz, czy twoje dziecko potrafi jeść bez oglądania telewizji?
  • Samodzielnie korzysta z toalety, a może do tej pory nie pozbyliście się pieluch, a dziecko nie potrafi sygnalizować swoich potrzeb?
  • Potrafi się bawić w towarzystwie drugiego dziecka, nie atakuje go, nie zabiera mu zabawek, nie odpycha?
  • Ma kredki i kartki, a może uważasz, że jest jeszcze za małe?
  • Czy rozumie proste polecenia i potrafi je wykonać?
  • Ma wystarczająco rozwiniętą koordynację ruchową - potrafi chodzić po schodach, nie spada z huśtawki, potrafi wspiąć się na drabinkę?
  • Czy twoje dziecko zostawało już kiedyś, z kim innym, choć na kilka godzin i czy wie, że mama zawsze wraca?
  • Czy spało kiedyś u kogoś innego, czy wie, że spanie nie w swoim domu nie musi oznaczać rozstania na całe życie?
  • Czy wiesz, ze Twoje dziecko w trakcie zabawy ma prawo się pobrudzić, daj mu do przedszkola ubranie takie, żebyś nie musiała robić później "awantury" ani dziecku, ani nauczycielce.
  • A może próbujesz straszyć własne dziecko np. "Nie chcesz, dobrze, powiem pani w przedszkolu" itp.

Pragnąc maksymalnie zmniejszyć dramat przystosowania dziecka do przedszkola, bo uniknąć się go nie da, warto dostatecznie wcześnie przygotować dziecko do nowej sytuacji i stopniowo przyzwyczajać je do przebywania w nowym miejscu pod opieką osób trzecich. Do trudnych sytuacji trzeba po prostu dziecko i siebie przygotować.

Maluchy oglądają telewizję. 

Często słyszymy dzisiaj słowa - "za moich czasów dzieci i młodzież była inna, my byliśmy inni" Nasze współczesne dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym są niewątpliwie bardziej rozwinięte intelektualnie niż my w ich wieku, szybciej się uczą, zaskakują poziomem inteligencji oraz samodzielnością. Do dyspozycji maja cały szereg urządzeń pozwalających im szybciej przyswajać wiedzę i rozwijać swoje umiejętności. Komputery, telewizja satelitarna, internet, instrumenty elektroniczne - narzędzia te przestały być sferą marzeń a stały się przedmiotami codziennego użytku. My - rodzice - zajęci codziennymi obowiązkami, zmęczeni, zestresowani, zabiegani, ciągle planujemy i rozmyślamy jak naszym dzieciom zapewnić wykształcenie i lepszą przyszłość. Czasem jednak zapominamy coś o czym zapomnieć nam nie wolno, lekceważymy rolę jaką w rozwoju naszych dzieci pełnią uczucia. 

 

Wykształcony, inteligentny młody człowiek, pozbawiony uczuć, nie potrafiący się nimi dzielić nigdy nie będzie w pełni zadowolonych ze swoich dokonań. Emocjonalna pustka, brak uczuciowej akceptacji spycha często takie "duże" dzieci w sidła uzależnień, narkomanii, alkoholizmu. Płacimy za to w naszych rodzinach, szkołach i w całym społeczeństwie. 

 

Coraz częściej dzieci są nadpobudliwe, agresywne, mało odporne emocjonalnie a ich poczucie niezależności graniczy często z arogancją. Jak więc mamy temu zaradzić ? 

Zwróćmy na początek uwagę na przeżycia naszych dzieci związane z oglądanymi przez nie bajkami i programami telewizyjnymi. 

 

Tematem większości bajek dla dzieci jest obecnie przemoc, walka, podstęp, porwania - wszystko w imię dobra. Obrazy przemykają jak w kalejdoskopie, bohaterowie są dzielni i nieśmiertelni, z każdej walki wychodzą cało, niezależnie od ilości zadawanych im ran i ciosów. Język którym się posługują jest często wulgarny, arogancki i przewrotny. Autorzy dialogów i tłumaczeń uważają widocznie, że prosty, często nieocenzurowany język zbliża postacie z bajek do ich odbiorców. Tak naprawdę język ten staje się słowotwórczy, staje się wzorem do naśladowania, zawierając w sobie całe bogactwo błędów językowych , wulgaryzmów wypowiadanych w różnych językach, których wypowiadanie przechodzi niezauważone przez rodziców nie znających języków obcych. 

 

Obejrzane w ciągu dnia bajki i filmy mają częstokroć swój dalszy ciąg w snach naszych dzieci. Można sobie tylko wyobrazić jakie sny mają nasze "słodkie maleństwa" po tego typu wrażeniach, jak ich umysł wypoczywa po takim "intelektualnym" bombardowaniu. To co widzimy naszymi oczami - zwykły pojedynczy obraz można opisać za pomocą około 1000 różnych słów. Zastanówmy się jak ogromną ilość zbędnych i niepotrzebnych informacji przetwarza umysł dziecka podczas takiej 10 minutowej bajki. Każde słowo niesie w sobie niewielki mikroładunek emocji. Jaki ładunek niesie obraz ?  Zmieniające się bardzo szybko obrazy, które potrafią doprowadzić w skrajnych przypadkach nawet do epilepsji - zapełniają młody rozwijający się umysł wielką ilością emocjonalnych sprzeczności. Jak więc można się dziwić nadpobudliwości, agresji, arogancji, egoizmowi, brakowi zasad - kto jest za to odpowiedzialny ? Czy nie my właśnie ?  Czy kontrolujemy, komentujemy złe zachowania czy ustępujemy raczej naszym pociechom aby mieć święty spokój ? 

Pamiętajmy o tym, że im później zaczniemy z dziećmi na ten temat rozmawiać tym gorzej dla nas. Później bajki zmieniają się po prostu w rzeczywistość. Badania ankietowe wskazują na to, że rodzice nie zdają sobie sprawy z tego co oglądają ich dzieci. Lekceważąc sposoby spędzania wolnego czasu przez dzieci pozwalamy im na oglądanie prawie wszystkiego. 

Jak temu zaradzić ? Wielu pedagogów i psychologów bije na alarm. Wyniki badań Marii Kielar-Truskiej zawarte w artykule "Dziecko wobec rzeczywistości i fikcji" skłaniają zdaniem autorki do dozowania kontaktu małego dziecka z rzeczywistością telewizyjną i opatrywania każdego takiego kontaktu komentarzem na temat postrzeganego przez dziecko obrazu. Małe dziecko wszystkie swoje emocjonalne przeżycia odzwierciedla w zachowaniach , ruchach , okrzykach i wypowiedziach. Bardzo łatwo można to zauważyć - zaobserwujmy nasze dziecko jak zachowuje się po obejrzeniu japońskiej kreskówki z walczącymi robotami bądź innymi zmyślonymi "potworkami". Zaobserwujmy je również jak zachowuje się po bajce spokojnej, pouczającej, mającej więcej wspólnego z rzeczywistością bajek i baśni na których my kiedyś się wychowywaliśmy. 

 

Nie wspominam tutaj o wszelkiego rodzaju grach komputerowych, w których przemoc, magia, światy tajemne przejmują władzę nad psychiką naszych dzieci. Coraz młodsze dzieci mają kontakt również i z tego typu zagrożeniami. Tworzą i biorą udział w wirtualnej rzeczywistości w której częstokroć kilkadziesiąt razy w ciągu godziny giną, zabijają i zmartwychwstają na przemian. Można się tylko domyślić jakie spustoszenia emocjonalne powoduje taka "zabawa".

 

Analizując dokładnie wszystkie płaszczyzny komunikacji językowej dzieci stwierdzamy fakt, że sposób porozumiewania się dziecka z otoczeniem uzależniony jest od jego przeżyć emocjonalnych. Powiedzenia "zmyśla jak dziecko" nie wzięły się z powietrza, jest ogólnie znanym fakt , że dziecko posiada bardzo bogate życie emocjonalne. 

To właśnie od nas zależy jakie emocje i uczucia będą kształtowały umysły naszych dzieci. Jeżeli chcemy je mądrze wychować - pamiętajmy że nikt inny tylko właśnie my sami jesteśmy odpowiedzialni za to co przeżywa i jakie programy ogląda nasze dziecko, to my powinniśmy pomóc mu w prawidłowej interpretacji oglądanych bajek i filmów. Sam zakaz oglądania telewizji nie wystarczy - pomóżmy własnemu dziecku w prawidłowej interpretacji obejrzanych programów, dostarczmy mu radość ze wspólnego przeżywania emocji. Wygospodarujmy na to trochę czasu zanim będzie za późno.

 

Poczytaj mi mamo czyli jak czytanie bajek dzieciom wpływa na ich  emocjonalny rozwój.

 

Współczesna szkoła, przedszkole i nauczyciele w nich pracujący wprowadzają dziecko w świat lektur poszukując coraz to nowych sposobów zainteresowania książką i przygotowania świadomego odbiorcy dzieł literackich. Jeżeli dziecko nie zaspokoi podstawowych potrzeb wynikających z wrodzonej ciekawości świata dzięki książce - zwyciężą groźni konkurenci czytania - film i telewizja. Ważnym jest aby przygotowanie dzieci do samodzielnego czytania i korzystania z literatury jako źródła wiedzy, przeżyć i emocji rozpoczęło się jak najwcześniej. Ogromną rolę odgrywają w tym procesie rodzice, jako osoby wspomagające wszechstronny rozwój dziecka. To czytanie właśnie staje się jednym ze sposobów na umiejętne wspomaganie tego rozwoju. 

 

Nie sposób przytoczyć tutaj wszystkich zalet jakie płyną z pięknej tradycji czytania dziecku bajek na dobranoc. Zaleta pierwsza - wzór pięknej mowy - niejednokrotnie przecież na co dzień posługujemy się gwarą. Nasze dziecko idąc do szkoły ma problemy z prawidłową mową . Czytając teksty dostosowane do wieku i potrzeb dziecka dajemy mu przykład prawidłowego budowania zdań i wypowiedzi.

 

Zaleta druga - koncentracja. Dziecko któremu czytano w dzieciństwie bajki potrafi lepiej skupić się w czasie zajęć w szkole, łatwiej się wypowiada , jego mowa jest płynna, buduje poprawniejsze składniowo zdania . Dzięki różnorodności tekstów mały "słuchacz" posiada bogaty słownik ( czynny i bierny ) ma również lepiej wykształconą pamięć słuchową i wzrokową ( o ile czytane teksty były bogato ilustrowane ). Wielu psychologów wskazuje również na rozwój dziecięcej wyobraźni dzięki słuchanym bajkom.

 

Poza wymienionymi zaletami wypływającymi z czytania dzieciom książek należy zwrócić uwagę na jego rolę w kształceniu emocjonalnym. Czytając teksty nasycamy je emocjonalnie pomagając im poprzez naszą interpretację odczytywać i wyrażać emocje zawarte w tekście. Im młodsze dziecko tym łatwiej utożsamia się z bohaterami bajek wchodząc często w ich rolę .  Uwidacznia się to w bezpośrednich reakcjach dziecka i w późniejszych zabawach oraz rysunkach. Czytając dobrze dobrane bajki stwarzamy sytuację w której kształtuje się wyobraźnia dziecka uwarunkowana emocjami pojawiającymi się podczas słuchania. Czytając bajki mamy nieograniczony wpływ na dobór tekstów, które pomogą dziecku w interpretowaniu różnych sytuacji życiowych.

 

Przytoczę tu słowa francuskiego psychologa Francoise Dolto autora znanych książeczek z serii Kamyczek. 

 

" We wszystkim co małe dzieci widzą i robią potrzebna jest im obecność kogoś, kto będzie im mówił czego doświadczają zanim tego całkowicie doświadczą. W ten sposób dzieci poznają słowa, które są im potrzebne aby interpretować własne środowisko."

 

Przeznaczone dla dzieci pozycje książkowe przedstawiają ten sam rodzaj emocji jakie towarzyszą im w codziennym życiu. Dzieci słuchając czytanych przez rodziców tekstów rozpoznają siebie w sytuacjach tam opisanych.

Zaleta trzecia - czytanie książek wzmacnia relację rodzica z dzieckiem. Rodzicom często pomaga zrozumieć psychologiczny i emocjonalny rozwój ich dzieci nadać mu właściwy kierunek. Widzimy często jak dziecko rośnie nabiera wagi - a czy zauważamy, że równocześnie z tym procesem kształtuje się jego osobowość ? Zaleta czwarta - w życiu dziecka tworzy się obraz rodzica przewodnika i opiekuna - który prowadzi go przez zakamarki życia - bezpiecznie i spokojnie. Jeżeli czytamy dziecku różne pozycje ( bajki, wiersze, opowiadania ) z łatwością odnajdujemy postacie które pomogą w przeżywaniu i przezwyciężaniu trudności, interpretacji trudnych, życiowych sytuacji, rozwiązywanie ich.

 

Odrzucając książkę - świadomie rezygnujemy z jedynej ( oprócz rozmowy ) możliwości porozumiewania się z dzieckiem i wejścia w jego świat. W sytuacji kiedy dziecko zostawione jest samemu sobie w trudnych czy kłopotliwych dla niego sytuacjach szuka pomocy gdzie indziej. Często znajduje dla siebie azyl przed ekranem telewizora sprowadzając kontakt ze światem do jego najgorszej cząstki. 

 

Nie wyczerpałam z pewnością wszystkich argumentów przemawiających za utrzymaniem w naszych rodzinach tradycji czytania dzieciom książek i bajek. Te które przytoczyłam są moim zdaniem jednymi z najważniejszych.

 

Czytajmy więc dzieciom bajki. Dodam tutaj, że wcale nie musimy kupować książek i bajek. W Krzeszycach działa dobrze zaopatrzona biblioteka gminna w której z pewnością możemy wypożyczyć coś dla naszych dzieci, otrzymać fachową poradę. Zabierzmy dziecko ze sobą - niech również wybierze coś samodzielnie. Ciekawość świata - rozbudźmy w naszych dzieciach wyobraźnię. Nie zostawiajmy ich na pastwę TV. Przecież to nasze dzieci. 

 

Ćwiczenia usprawniające percepcję słuchową

Opanowanie umiejętności czytania i pisania zależy nie tylko od prawidłowego funkcjonowania analizatora wzrokowego, ale również słuchowego. Ważne jest więc zarówno to, jak nasza pociecha widzi, ale również to, jak słyszy.

Dziecko z zaburzoną percepcją słuchową ma trudności ze zrozumieniem długich i skomplikowanych poleceń słownych oraz z zapamiętywaniem trudnych wyrazów. Dziecko często nieprawidłowo dokonuje syntezy wyrazu, to znaczy składania wyrazu z głosek (usłyszane kolejne głoski „k-o-t-e-k” nie od razu oznaczają wyraz „kotek”), jak i analizy, czyli głoskowania (wymienienie głosek, z których składa się wyraz „kotek”). Powyższe trudności przekładają się w efekcie na problemy w czytaniu całych wyrazów, a w dalszej kolejności zdań.

Nieprawidłowości w obszarze percepcji słuchowej obejmują ponadto:

  • kłopoty z zapamiętywaniem dni tygodnia, pór roku,
  • przekręcanie słów (na przykład „kordła” zamiast „kołdra”),
  • wolne pamięciowe opanowywanie wierszyków i rymów.

Zarówno rodzice jak i nauczyciele mogą usprawniać funkcję słuchową na wiele sposobów:

  • Rozróżnianie i rozpoznawanie dźwięków
    (przy zamkniętych oczach dzieci wsłuchują się w odgłosy, np. stukania w coś, rozdzierania papieru).
  • Ćwiczenia z rytmem
    (wystukiwanie rytmu według zaprezentowanego wzoru lub skakanie w rytmie).
  • Tworzenie rymów do podanego wyrazu.
  • Ćwiczenia związane ze słowami:
    - wymyślanie wyrazów na określoną głoskę,
    - podział wyrazów na sylaby i na głoski,
    - rozpoznawanie głosek na początku i na końcu wyrazu.

Powyższe ćwiczenia należy stosować często, pamiętając jednak o stopniowaniu trudności. Zaczynamy więc od zagadnień prostych i łatwych, a po ich opanowaniu mogą pojawiać się zadania trudniejsze. Jeśli dziecko ma przegłoskować wyrazy lub też dokonać ich syntezy (składania z głosek), na początku podajemy krótkie słowa: kot, dom, osa, Ala, lala, mama, tata. Dopiero w trakcie kolejnych ćwiczeń wprowadzamy dłuższe wyrazy: kotek, lampa, balon i inne.

Ćwiczenia usprawniające percepcję wzrokową

Coraz częściej w zaleceniach poradni psychologiczno-pedagogicznych pojawiają się ćwiczenia na rozwinięcie spostrzegawczości wzrokowej. Nie trzeba jednak posiadać opinii z poradni, by wraz z dzieckiem wykonywać ćwiczenia warunkujące powodzenie w zakresie czytania i pisania.

Kilka symptomów może wskazywać na trudności w obszarze percepcji wzrokowej:

  • dziecko z trudem zapamiętuje kształty liter i cyfr,
  • niechętnie rozwiązuje zadania polegające na szukaniu różnic między obrazkami,
  • nieprawidłowo tworzy kompozycje według wzoru, a jego rysunki są ubogie w szczegóły,
  • trudności dotyczą odtwarzania szlaczków i figur geometrycznych.

Nasuwa się więc pytanie o prawidłowe usprawnianie tej funkcji wzrokowej. Otóż istnieje szereg ćwiczeń, które można wykonywać w domu, jak i w szkole. Na pewno wielu rodziców czy nauczycieli posługuje się tymi ćwiczeniami na co dzień, nie będąc w pełni świadomym, jak wiele obszarów one rozwijają.


Oto kilka przykładów ćwiczeń:

  • Szukanie różnic pomiędzy dwoma podobnymi obrazkami, różniącymi się kilkoma szczegółami
  • Zapamiętywanie przedmiotów – pokazujemy dziecku drobne przedmioty, zapamiętuje je, a po zasłonięciu przez nas – wymienia.
  • Układanie obrazka z pociętych części.
  • Układanie według podanego wzoru patyczków, klocków, wyciętych figur geometrycznych.
  • Segregowanie figur ze względu na wielkość, kolor, kształt.
  • Układanie historyjek obrazkowych. Opis obrazków zgodnie z kolejnością zdarzeń.
  • Lepienie z plasteliny lub formowanie z drutu liter.
  • Wyszukiwanie wyrazów z jednakową literą (np. odczytanie wyrazów posiadających literę „k”.
  • Uzupełnianie brakujących liter w wyrazach.
  • Domina obrazkowe – szukanie pary takich samych obrazków.
  • Domina literowe oraz sylabowe – szukanie pary takich samych liter/ sylab.
  • Kalkowanie.

Powyższe ćwiczenia mogą być formą zabawy z dzieckiem. Ważna jest systematyczność, ale jednocześnie nie przemęczanie dzieci. Ćwiczenia chętnie wykonywane przynoszą więcej pożytku niż długie ślęczenie nad książką.

 

 

Jak ułatwić start przyszłemu przedszkolakowi?

Z moich kilkuletnich doświadczeń w pracy z dziećmi, które przychodzą do przedszkola po raz pierwszy wynika, że co roku jest całkiem spora liczba dzieci niezupełnie do przedszkola przygotowanych. W związku z powyższym ich okres adaptacji w grupie jest dłuższy niż innych i radzą sobie gorzej z wieloma zadaniami, co rodzi niepotrzebne stresy.

Tymczasem rodzice mogą dziecku pomóc, przygotowując je do regularnego pobytu w przedszkolu. Wielu rodziców robi to intuicyjnie, ponieważ w gruncie rzeczy chodzi o kilka prostych, praktycznych zasad. Są jednak osoby nie do końca świadome tego, jak to zrobić, a codzienny pośpiech i rutyna sprawiają, że postępują wręcz odwrotnie, niż byłoby wskazane.

Na czym polega przygotowanie dziecka do przedszkola?

Żeby stało się to dla nas logiczne i oczywiste, wyobraźmy sobie, że oto nasze dziecko, nasze oczko w głowie, stanie się członkiem grupy i to grupy dość licznej, bo nawet 25- osobowej. Będzie otrzymywało wobec tego mniej uwagi ze strony opiekującej się nim osoby dorosłej. Dlatego byłoby dobrze, gdyby radziło sobie z podstawowymi codziennymi czynnościami, takimi jak: korzystanie z toalety, mycie rąk i zębów, ubieranie się i rozbieranie.

Nie oznacza to, że dziecko będzie pozbawione pomocy przy tego typu czynnościach i że wszystkie musi mieć już świetnie opanowane, ale o ileż pewniej będzie się czuło, gdy nie będzie musiało za każdym razem wołać o pomoc. Rodzice często, spiesząc się rano do pracy, odruchowo ubierają dziecko z góry na dół jak bezwolnego manekina, zapominając, że ono może zrobić to samo. Zapewne potrwa to dłużej, pewnie coś zostanie ubrane tył na przód , ale naprawdę warto zorganizować sobie poranek w taki sposób, aby dziecko mogło ćwiczyć te umiejętności .

Pobyt w grupie

Wśród dzieci przebywających w przedszkolu rodzi się konieczność wspólnego korzystania z zabawek, dzielenia się, nawiązywania relacji i rozwiązywania konfliktów. Jeśli dziecko nie posiada rodzeństwa, jest to dla niego szczególnie trudne. Warto je oswoić z takimi sytuacjami, zabierając je np. do znajomych, którzy mają dzieci i tam zachęcić do wspólnej zabawy. Poobserwujmy, jak dziecko radzi sobie w grupie, czy nawiązuje kontakty z rówieśnikami.

Pożegnania

Dla wielu dzieci i rodziców najtrudniejsze bywają poranne rozstania. Rozpaczliwy płacz dziecka bardzo boli rodziców, zaczynają się wtedy często nie mające końca uściski i obietnice szybkiego powrotu. Tymczasem powołując się na doświadczenie wielu nauczycielek i swoje własne mogę powiedzieć, że krótkie „żołnierskie” pożegnanie jest najskuteczniejsze, a obietnice nie mające pokrycia to najgorsza rzecz z możliwych. Dziecko widząc, że poprzez płacz i histerię zatrzymuje rodzica, będzie kontynuować tą strategię, dlatego dla jego dobra po krótkim pożegnaniu (w którym jak najbardziej powiedzmy dziecku, że bardzo je kochamy i mocno je przytulmy) powinniśmy szybko wyjść. Jeśli mówimy, kiedy po nie przyjdziemy, to dotrzymujmy słowa i powiedzmy raczej: przyjdę po drugim daniu, po podwieczorku itp. a nie: przyjdę o czwartej, bo to ostatnie nie jest dla dziecka zbyt zrozumiałe.

Żeby nie przeżywać podobnych dylematów, dobrze byłoby przyzwyczaić dziecko do pozostawania pod opieką innych osób. Wiele przedszkoli czy klubów dla dzieci organizuje zajęcia adaptacyjne już od drugiego roku życia, byłaby to świetna okazją do stopniowego przyzwyczajania dziecka do rozstania z rodzicem.

 

TATO, MAMO!!!

Często pouczamy nasze dzieci - rób to, nie rób tamtego, zrób to tak, zrób to inaczej... Cała lista nakazów, zakazów, rad i pouczeń. A zastanawiałeś się kiedyś, co Twoje dziecko chciałoby powiedzieć Tobie? Nie? To poczytaj...

Jeśli lista wyda Ci się zbyt długa, to pomyśl sobie, ile zakazów i nakazów dziennie TY dajesz swojemu dziecku? Pomnóż to przez 7 dni w tygodniu, przez 4 tygodnie w miesiącu i to jeszcze przez 12 miesięcy w roku. Przyznaj, że ta lista poniżej to naprawdę drobiazg ;) . A tak całkiem serio - zrób mały rachunek sumienia i zastanów się, na które z poniższych próśb bywasz czasem głuchy...

............................

  • NIE psuj mnie. Dobrze wiem, że nie powinienem mieć tego wszystkiego, czego się domagam. To tylko próba sił z mojej strony.
  • NIE bój się stanowczości. Właśnie tego potrzebuję - poczucia bezpieczeństwa.
  • NIE bagatelizuj moich złych nawyków. Tylko Ty możesz pomóc mi zwalczyć zło, póki jest to jeszcze w ogóle możliwe.
  • NIE zwracaj mi uwagi przy innych ludziach, jeśli nie jest to absolutnie konieczne. O wiele bardziej przejmuję się tym, co mówisz, jeśli rozmawiamy w cztery oczy.
  • NIE chroń mnie przed konsekwencjami. Czasami dobrze jest nauczyć się rzeczy bolesnych i nieprzyjemnych.
  • NIE wmawiaj mi, że błędy, które popełniam, są grzechem. To zagraża mojemu poczuciu wartości.
  • NIE przejmuj się za bardzo, gdy mówię, że Cię nienawidzę. To nie Ty jesteś moim wrogiem, lecz Twoja miażdżąca przewaga.
  • NIE zwracaj zbytniej uwagi na moje drobne dolegliwości. Czasami wykorzystuję je, by przyciągnąć Twoją uwagę.
  • NIE zrzędź. W przeciwnym razie muszę się przed Tobą bronić i robię się głuchy.
  • NIE dawaj mi obietnic bez pokrycia. Czuję się przeraźliwie stłamszony, kiedy nic z tego wszystkiego nie wychodzi.
  • NIE zapominaj, że jeszcze trudno mi jest precyzyjnie wyrazić myśli. To dlatego nie zawsze się rozumiemy.
  • NIE sprawdzaj z uporem maniaka mojej uczciwości. Zbyt łatwo strach zmusza mnie do kłamstwa.
  • NIE bądź niekonsekwentny. To mnie ogłupia i wtedy tracę całą moją wiarę w Ciebie.
  • NIE odtrącaj mnie, gdy dręczę Cię pytaniami. Może się wkrótce okazać, że zamiast prosić Cię o wyjaśnienie, poszukam ich gdzie indziej.
  • NIE wmawiaj mi, że moje lęki są głupie. One po prostu są.
  • NIE rób z siebie nieskazitelnego ideału. Prawda na Twój temat byłaby w przyszłości nie do zniesienia.
  • NIE wyobrażaj sobie, iż przepraszając mnie stracisz autorytet. Za uczciwą grę umiem podziękować miłością, o jakiej nawet Ci się nie śniło.
  • NIE zapominaj, że uwielbiam wszelkiego rodzaju eksperymenty. To po prostu mój sposób na życie, więc przymknij na to oczy.
  • NIE bądź ślepy i przyznaj, że ja też rosnę. Wiem, jak trudno dotrzymać mi kroku w tym galopie, ale zrób co możesz, żeby nam się to udało.
  • NIE bój się miłości. NIGDY.

 

Dlaczego nie lubi przedszkola?

Test Monika Rościszewska-Woźniak, psycholog z Fundacji Rozwoju Dzieci im. Jana Amosa Komeńskiego

Dziecko, kótre dotąd chętnie chodziło do przedszkola, nagle się zbuntowało. Co kryje się za takim protestem?

Gwałtowna niechęć do przedszkola, która pojawia się u starszego przedszkolaka, ma inne źródła niż lęk przed nieznanym i niechęć do rozstania z mamą, charakterystyczne dla debiutanta. Czasem dziecko mówi wprost, o co chodzi, ale zazwyczaj samo dokładnie tego nie wie. A najczęściej chodzi o to, że cztero- czy pięciolatek nie jest jeszcze mocny wewnętrznie. W poznaniu samego siebie i w określeniu swojej tożsamości bardzo ważni stają się dla niego inni – to, co robią, i to, jak go oceniają. W tym czasie budzą się w dziecku potrzeby posiadania przyjaciela, dowodzenia, odnalezienia swojego miejsca w grupie. To właśnie w tej sferze rodzi się też najwięcej frustracji.

Nikt mnie nie lubi
Potrzeba bycia kimś ważnym w grupie przejawia się trochę inaczej u chłopców niż u dziewczynek. Chłopiec może cierpieć, że nie ma nikogo, kto byłby mu posłuszny. Może też wchodzić w konflikty, bo chciałby być najsilniejszy, a nie jest. Taki problem pojawia się częściej w grupach jednolitych wiekowo, bo w grupach różnowiekowych panuje naturalna hierarchia – jak w dużej rodzinie. Tam małe dziecko ma starsze rodzeństwo, w które jest wpatrzone, a po jakimś czasie pojawia się ktoś młodszy, od którego może być w zabawie ważniejsze.
Jeśli uznajemy, że niechęć dziecka do przedszkola ma takie właśnie źródło, rozwiązaniem będzie znalezienie grupy różnowiekowej, a jeśli to niemożliwe, bo w przedszkolu nie ma takich grup – zapewnienie kontaktu z młodszymi dziećmi – np. na podwórku. Można też spróbować namówić wychowawczynię, żeby dzieci z różnych grup wiekowych bawiły się czasem razem, np. na dworze.

Nie mam różowych spinek
Cztero-, pięcioletnie dziewczynki chcą zwykle wyglądać jak koleżanka, która jest najważniejsza (i według nich najpiękniejsza) w grupie. Jeśli więc uważa ona, że najpiękniejsze są np. różowe spinki, to potrzeba posiadania takich spinek staje się bardzo silna i bez nich dziewczynka czuje się mało ważna.
Myślę, że jeśli córka wyraża potrzebę posiadania spinek właśnie z tego powodu, można jej do pewnego stopnia ulec. Dzieci bardzo to doceniają, gdy liczymy się z tym, co jest dla nich ważne („Podobają ci się różowe spinki? Jeśli ci na tym zależy, dobrze, założę ci je”). Ta chęć upodabniania się mija im mniej więcej rok, dwa lata później jak dziecięca wysypka.
Natomiast jeśli dziecko wciąż domaga się nowych drogich zabawek (np. lalki, która akurat jest modna i którą przynosi koleżanka), porozmawiałabym z wychowawczynią, żeby zwróciła na to uwagę i poprosiła dzieci o nieprzynoszenie do przedszkola drogich zabawek.

Jasio mnie bije
Kłótnie, a nawet bójki są wśród dzieci zupełnie naturalne, ale częściej za taką deklaracją dziecka kryje się informacja o walce o wpływy w grupie. Jeśli dziecko skarży się, że kolega je bije, znaczy to tylko tyle, że ma słabą pozycję w grupie, a chciałoby mieć mocniejszą.
Czasem okazuje się też, że sytuacje, o których dziecko opowiada, przydarzyły się nie jemu, ale innym dzieciom. Dzieje się tak dlatego, że pięciolatek potrafi sobie już wyobrazić, co by było, gdyby na przykład ktoś go uderzył albo ugryzł i w ten sposób sygnalizuje swój lęk.
Zdarzają się jednak dzieci naprawdę agresywne. Żeby się zorientować, jak jest naprawdę, najlepiej porozmawiać z wychowawczynią. Jeżeli jednak pamiętamy, że jeszcze jakiś czas temu dziecko mówiło nam, że się z tym „agresorem” bawiło, możemy powiedzieć: „Wiem, bywają trudne chwile, ale pamiętam, jak się świetnie z nim bawiłeś. Może te dawne chwile wrócą. Rozumiem cię, bo mnie też się zdarza czasem z kimś pokłócić”. I ewentualnie można porozmawiać o tym, w jaki sposób się godzić.
W dzieciach większy lęk budzą sytuacje, których nie rozumieją. Rozmawiając na temat bójek, możemy powiedzieć: „Rzeczywiście, zdarza się, że dzieci zezłoszczą się aż tak bardzo, że biją się albo krzyczą. Ten chłopiec (czy dziewczynka) musi się nauczyć złościć w taki sposób, żeby nikomu nie robić krzywdy”. Jeżeli dziecko zrozumie przyczynę zachowania, które budzi w nim lęk, będzie się bało mniej i będzie mogło unikać sytuacji prowadzących do konfliktu. Dlatego zapytałabym dziecko: „Jak myślisz, jak to się stało? Od czego się zaczęło?”,

Nie lubię nowej pani
Nowa nauczycielka może wywołać burzliwe uczucia u dziecka. Przedszkolak odczuwa żal po utracie dawnej pani i porównuje ją z nową. Warto wtedy porozmawiać, co się dziecku podobało w poprzedniej pani, czym nowa od niej się różni, co fajnego może być w tej nowej. Często to my – rodzice – boimy się tej nowej nauczycielki i przyzwyczajenie się do niej zajmuje nam znacznie więcej czasu niż dziecku.
Istnieje też oczywiście możliwość, że ta nowa rzeczywiście jest gorsza – np. zbyt wymagająca i niezbyt uważna, co sprawia, że nasze nieśmiałe dziecko nie może się przebić. Najlepiej wtedy wysłuchać dziecka i jakiś czas (nie dłuższy niż tydzień, dziesięć dni) odczekać. Gdyby dziecko nadal narzekało na panią, warto się z nią wtedy spotkać i porozmawiać. [patrz ramka]

Tam jest nudno
Taka deklaracja wcale niekoniecznie oznacza, że w przedszkolu nie ma żadnych ciekawych zajęć dostosowanych do zainteresowań naszego dziecka. Często jest to odzwierciedlenie… problemów domowych. Jeżeli na przykład rodzi się rodzeństwo, rodzice mają jakieś swoje kłopoty albo ktoś w rodzinie choruje, dziecko nie czuje się szczęśliwe, a dzieci nieszczęśliwe łatwiej się nudzą. Nie są w stanie zaangażować się całym sobą w różne zajęcia, bo czymś się martwią. Niezaspokojona potrzeba miłości i bezpieczeństwa tłumi ciekawość. Nasze zainteresowanie się dzieckiem zwykle działa leczniczo.
Sztuka dobrej rozmowy
W rozmowie z nauczycielką opowiedzmy o problemie dziecka i zapytajmy, co ona o tym myśli.

To dobry początek – znacznie lepszy od zgłaszania pretensji i oczekiwań, że ona z tym coś zaraz zrobi. Możemy powiedzieć, że się martwimy, bo dziecko nie chce chodzić do przedszkola. Wyjaśnijmy, gdzie sami widzimy przyczyny, poprośmy o szczególne obserwowanie naszego dziecka, np. przez tydzień, i umówmy się na następne spotkanie.
Takie postawienie sprawy daje wszystkim możliwość uzyskania dystansu. Pani nie czuje się oskarżana, nie musi natychmiast wynajdywać rozwiązań. Ma czas, by baczniej przyjrzeć się relacjom w grupie i zobaczyć to, na co być może wcześniej nie zwróciła uwagi.